Cześć,

W tej części mojego bloga będą działy się rzeczy niemożliwe. Masz wyjątkową i niepowtarzalną okazję przeczytać wstęp do czegoś większego. Format o jakim nawet mi się nie śniło. Poznaj przygody Nathana, młodego blogera, który próbuje rozkminić o co chodzi w dorosłym życiu i jak się do niego zabrać. Chłopak nie bardzo wie czego chce od życia, ale jedno jest pewne chce blogować i przekazywać swoje przemyślenia i zajawki szerszej publiczności.


Czy pomożesz Nathanowi przejść przez piekło życia w miejskiej dżungli? To Ty masz duży wpływ na losy chłopaka. Możemy razem stworzyć tę historię, musicie tylko chcieć.


Milego czytania.

14:06:00

Nowe wyzwania, nowa profesja cz. IV

Nowe wyzwania, nowa profesja cz. IV




Od wpisu na bloga minęło zaledwie parę godzin a wyświetlenia skaczą jak szalone. Ludzie piszą nawet komentarze. Ale Nate, to ja Twoja podświadomość i zdrowy rozsądek nie popadnij w samouwielbienie. Jesteś dopiero na początku tej drogi. Blogowanie to tylko efekt uboczny Twojego życia. Skup się na rzeczach ważnych i istotnych. Na ludziach w Twoim otoczeniu. Do dzieła.

Po opłaceniu rachunków, zrobieniu gigantycznych zakupów spożywczych została Ci niezła sumka jeszcze. Nathan, rozejrzyj się dookoła w jakiej norze Ty żyjesz.
Pełnoetetowy kurier z wyboru i bloger z powołania nie mogą żyć w takich warunkach. Weż no wstań posprzątaj ten syf trochę. Zobacz, tam na lewo, pod tą śmierdzącą płachtą jest piękne, duże okrągłe okno z którego widać most Brookliński. Wpuść trochę światła do tej nory. Wyrzuć puste opakowania po pizzy i te butelki po coli walające się po podłodze.

Czy Ty właściwie wiesz co to jest pralka? Taka maszyna gdzie wkłada się brudne, śmierdzące ubrania i wyciąga czyste i pachnące.

Widzisz ile masz tutaj miejsca, można by tu w tenisa grać. Jedź do sklepu kup ze dwie puszki jasnej farby i odmaluj tę norę. Nadaj jej świeżego wyglądu. Widzisz od razu masz nowego posta na bloga. „Jak odświeżyć mieszkanie małym kosztem”.

Zrób zdjęcia przed później po. Ludzie kochają takie rzeczy.

Jeżeli nie uporząkujesz swojego mieszkania, nigdy nie będziesz miał porządku w życiu. Ty myślisz o jakiś dziewczynach. Nawet, jeśli jakaś zwróci uwagę na Ciebie to gdzie ją przyprowadzisz do tego syfu.

Jest sobota. Dzień wolny od pracy. Masz dwa dni by nadac nowego wymiaru tej dziurze.

Pędzisz na rowerze do najbliższego sklepu budowlanego. Łapiesz dwie puszki farby jedna śnieżno biała druga wpadająca w gołębią szarość. Trzy pędzle, poziomica i ołówek dla profesjonalnego look’u.

Wpadasz do domu zdyszany i przypomina Ci się że nie masz drabiny. Ale od czego ma się przyjaciół.

Wyciągasz telefon i wybierasz w kontaktach Joseph, nie no stary nie gadałeś z nim od trzech miesięcy jak możesz teraz do niego dzwonić i prosić o przyszługę?
Mario, poczciwy Włoch ale wiesz jak się skończy wasze wspólne malowanie.

Josh, masz czelność dzwonić do szefa w dzień wolny od pracy i zmuszać go do pożyczenia drabiny. Ale w sumie raz się żyje on też mimo sukcesu biznesowego wydaję się być bardzo samotnym człowiekiem.

-Josh, jak się masz stary? Sorki, że zawracam Ci gitarę w sobotę ale nie chciałbyś wpaść do mnie na browara?

-Nate, w sumie i tak nic nie robie. Będę za godzinę.

-Jest taka sprawa nie pożyczyłbyś mi drabiny?

-Ha, ha, ha, tak myślałem że to zaproszenie nie jest bezpodstawne. Masz szczęście, że Cię trochę lubię.

Uff, ulga co? Drabina jest, pędzle są i nawet masz dodatkową parę rąk do roboty. Nathan jestem z Ciebie dumna. Zaczynasz rozumieć o co chodzi w życiu.

*

Po 3h malowania i 2 kratach piwa mieszkanie wygląda jak nowe. Porządek w mieszkaniu to porządek na duszy. Teraz możesz rozwijać skrzydła kuriersko-blogesrkie a może znowu na swojej drodze spotkasz taką śliczną Melisę.

Kto wie, Nathan co los Ci napisał.

-No Nate, muszę Ci powiedzieć nieźle się tutaj urządziłeś. Nie pomyślałbym, że w takiej dzielnicy może być taka perełka i to właśnie Ty w niej mieszkasz.

-Ha,ha no wiesz ma się tą ręke. Jak rodzice jeszcze żyli chcieli posłać mnie do szkoły na architekta. Ale wiesz życie napisało inny scenariusz.

-No tak, ale nic nie jest jeszcze stracone. Młody jesteś, dar może też jakiś tam w sobie masz. Musisz poczekać tylko na swoje pięć minut.

Tak,tak Nathan na swoje pięć minut czekasz już od 25 lat swojego życia. No dobra może przynajmniej od początków swojego bloga. Ale nic się nie przejmuj jesteśmy na dobrej drodze.

-Wiesz, myślałem o tym żeby się kształcić i szkolić ale kasy nie miałem. Synem milionerów też nie jestem. W sumie teraz zostałem sam jak palec. Sam jestem sobie sterem, okrętem i żaglem.

-Poczekaj, poczekaj, ja też synem milionerów nie jestem. A wszytsko to co mam dziś zbudowałem sam od podstaw. Zacząłem kręcić mały biznes jak skończyłem 20 lat. Na początku tylko ja i rower. Rozwoziłem gazety, później doszły ulotki. Zarabiałem grosze, aż do momentu kiedy mnie olśniło. Zacznę wozić prywatne paczki dla ludzi z jednego końca miasta na drugi. Tak robiłem dostawy zakupów ze sklepów, wysyłki elektorniki, ha, ha, nawet nieraz obiady rozwoziłem z pobliskich restauracji. Pomału tworzyłem sobie listę, potencjalnych klientów, sklepy, drukarnie, restauracje. Pierwszego pracownika zatrudniłem dopiero 2 lata temu.

-Ale jak to się stało, że teraz masz taki wielki hangar? Tyle zleceń i kurierów.

-Widzisz wykorzystałem swoje pięć minut, na które Ty jeszcze musisz poczekać.

Co Nathan? Kopara opadła Ci po raz kolejny? Twój kumpel-szef, szefo-kumpel nie okazał się paniczem na włościach. Facet ma łeb na karku trzymaj się go blisko a może i Ty wreszcie coś osiągniesz.

-Robi się późno, będę leciał do domu.

-Josh, do jakiego domu? Noc jeszcze młoda. Jest sobota lecimy na imprezę.

-Nie dzięki stary innym razem.

-Dzieci płaczą Ci w domu? Czy żona czeka z ciepłym obiadem. Chyba nic z tych rzeczy nie opisuje Ciebie. Może i masz biznes ale co to za facet bez kobiety u boku? Idziemy na balety, koniec kropka.

*

Wystroiliście się w najlepsze Twoje koszule? I co myślisz że to Ci pomoże upolować zwierzynę? Zapomnij. Nie bądź pozerem tylko sobą.

Pokaż szefowi jak się bawią prawdziwi królowie imprez. Zabierz go na Manhattan. Niech pozna rasowe laski z central parku.

Klub wydawał się być nie tylko pełny, ale wręcz przepełniony. Ludzie stali w długiej kolejce do wejścia. Na szczęście Nathan, Ty jesteś tu stałym bywalcem więc wskakujesz do środka bez zbędnego czekania. Popatrz na swojego kompana wydaje się być pod wrażeniem. Przepychacie się do baru. No bo jak tu tańczyć o suchym pysku.

Zamawiasz podwójną wódkę i redbulla. Dostałeś wypłatę to szalejesz. Podobno pierwsze zarobione pieniądze należy przepić. Po trzech shotach czujecie się gotowi by wyruszyć na polowanie, to znaczy na parkiet. Światła w klubie i dudniąca muzyka przyprawiają Cię o mdłości ale noc jeszcze młoda trzeba zagryźć zęby i się bawić.

Podczas waszych pląsów coś, a może raczej ktoś mignął Ci przed oczami. Nathan, weź się w garść to jest Twoja niewiasta. Pamiętasz, Melisa to o niej śniłeś ostatnie dwa tygodnie.

- Weź się w garść, idź do niej. Powiedz coś. Cześć, hej. Cokolwiek – nie chłopie teraz nie jest czas na dialog wewnętrzny.

-Czy bolało?

Zdziwiona dziewczyna pyta:

-Co takiego?

-Czy bolało jak spadałaś z nieba?

Serio stary? To jest Twój tekst na podryw. Już się nie dziwię dlaczego jesteś sam. Zamiast jakiegoś cześć jestem Nate, zatańczymy. Ty się jej pytasz czy bolało. Właśnie straciłam wiarę w ludzkość.

-Sorry, może zacznę jeszcze raz. Cześć jestem Nathan. Napijesz się czegoś?

-Znamy się? – Pyta zszokowana dziewczyna.

-Jeszcze nie, ale chetnię Cię poznam.

-Jeśli myślisz, że przyszłam tutaj by dać się wyrwać pierwszemu lepszemu kolesiowi który się napatoczy, to powiem Ci, grubo się mylisz. A teraz zawiń się stąd i daj mi się bawić. Zrozumiano?

Tak, Nathan, myślałeś że jesteś Casanovą? Niestety, znam Cię lepiej niż Ty sam siebie. I jako Twój zdrowy rozsądek nakazuję Ci wróć do kumpla. Upijćie się i wracajcie do domu.

*

-Ale stary ona jest taka piękna, jakby anioł zestąpił z niebios. Ma takie piękne długie złote włosy i skórę tak bialutka jakby się w mące tarzała.

-Tak, tak Nate już to słyszałem tysiąc razy. Już niedaleko do Twojego domu. Współpracuj trochę. Musiałeś upić się jak świnia?

-Josh, J..J.. Jo poczekaj będę żygał.


Barwo Nathan. Tego nam brakowało upokorzenia. Nie dość że nie poderwałeś dziewczyny to jeszcze będziesz żygał na środku ulicy. Masz szczęście, że Josh to wporzo koleś. Mam nadzieję, że rano będziesz miał takiego kaca, że odechce Ci się pić na długie lata.

12:32:00

Nowe wyzwania, nowa profesja cz. 3

Nowe wyzwania, nowa profesja cz. 3





To już miesiąc od kiedy podjąłeś pracę w YUT Delivers. A co to oznacza? Twoja pierwsza w życiu wypłata. Wstajesz jak co rano o 4.30, szybki prysznic, mycie zębów i kawa na drogę. Rower pod pachą i pędzisz ile sił w nogach do hangaru po swoją zapłatę. Jak co rano witasz się z Jenifer, szefową biura do spraw odbierania telefonów i poczty. Zbijasz piątkę z trzema kurierami i idziesz dumny jak paw do biura Josha. Siadasz przy biurku by odebrać listę adresów i kartę potwierdzającą odbiór paczki.

-Nate, stary no powiem nieźle się spisujesz. No powiedź mi ile już tu pracujesz?

-Josh, wiem, że się zgrywasz. Gość z taką księgowością jak Ty nie zapomni jaki dziś dzień.

-Ha, ha, ha, no masz rację. Dobra żarty na bok. To Twoje adresy, karta i …

-I to i najbardziej mnie intersuje, ha, ha, ha.

-Nie będę już dłużej Cię trzymał w nie pewności. Oto Twoja wyczekiwana koperta. Przelicz.

-Ufam Ci. Wiem, że mnie nie oszukasz.

-Mimo wszytsko nalegam, żebyś przeliczył.

No Nate, słuchaj szefa. Licz tą kasę. A może on chce Cie wykiwać. Nie daj mu się zwieźć. To że byliście na piwie trzy razy nie czyni z was kumpli.

-1700 dolców. Chyba coś Ci się Josh pomyliło. To za dużo.

-Jesteś chyba pierwszym pracownikiem w historii całej ludzkości, który dopomina się że ma za dużo. Dorzuciłem Ci bonusa, za kawał dobrej pracy. Oby tak dalej stary. A teraz bierz rower i wypieprzaj w teren.

-Dzięki, Josh.

-No już dalej. Czasu nie ma.

Co za gość. Nie dość, że zatrudnił mnie od ręki to jeszcze mi daje premię. Co ja zrobię z taką kasą. Może kupie nową konsolę do gier video. W sumie przydałby mi się nowy laptop.

Nate, Nate zejdź na ziemię chłopie. Zapłać czynsz, który zalegasz od 3 miesięcy, zrób zakupy bo lodówka też jakoś nie wygląda na super przepełnioną. I odwiedź matkę wreszcie, nie widziałeś jej już ponad rok a mieszka trzy przecznice od Ciebie.
*
Wszystko zaczyna się wreszcie układać. I kto by pomyślał, że jeszcze miesiąc temu był najgorszy dzień mojego życia. Kiedy dzisiaj jest idealna pogoda do pracy. Nieśmiałe słoneczko wygląda zza chmur, przyjemny letni wiatr nadaje świeżego powietrza do oddychania.

Zajeżdżasz pod przed ostatni adres. Pukasz do drzwi. A tam otwiera Ci młoda dziewczyna. W życiu nie widziałeś tak pięknej istoty. Wysoka blondynka, z cera białą jak śnieg. Piękne, duże niebieskie oczy. Aż z wrażenia odebrało Ci mowę.

-Czy, yyy, czy, czy to Pani Melisa Dowing?

-Tak, zgadza się.

Dziewczyna, zalotnie uśmiecha się do Ciebie jakby chciała powiedzieć bierz mnie tu i teraz.

-Mam paczkę dla Pani. Proszę  o podpisik tutaj. Dziękuję i życzę miłego dnia.

Odchodzisz od drzwi pomału, jakbyś miał nadzieję że ona zaprosi Cie na szklankę zimnej lemoniady. Ale zamiast tego słyszysz zatrzaskujące się drzwi. I czar prysł.

Właśnie w tym momencie przypomniała Ci się starsza babcia, u której zostawiłeś paczkę dla jej przyjaciółki miesiąc temu. Może to jest czas by wrócić do niej wysłuchać jej historii i mieć piękny, za serce chywtający artykuł na bloga.

Nie, bo Ty jesteś tchurzem. Nie udźwigniesz ciężaru wspomnień tej kobiety. Nie będziesz umiał oddać uczuć dla czytelnika. Z resztą po co masz to robić skoro czyta Cię zaledwie 5 osób.

*
Całą drogę powrotną do biura myślisz o złotowłosej niewiaście. Co było w jej paczce. I jak ona to robi, że jest taka piękna i naturalna. Nie jest taka jak wszytkie pijane dziewczyny, które spotykasz w piątkowe wieczory w barze.

Jakie piękne imię miała. Melisa, Melisa Dowing. Jak księżniczka. Ile oddałbyś za jedno spotkanie z nią.

Halo tu ziemia kolego. Polisa firmy jasno i wyrażnie mówi :

NIE WOLNO UMAWIAĆ SIĘ Z KLIENTAMI YUT DELIVERS, CHYBA, ŻE KLIENT SAM WYKAŻE INICJATYWĘ.

No cóż, jeśli los tak zechce spotkasz Melisę na swojej drodzę. Tylko musisz wziąć się w garść.

Po powrocie z pracy idziesz do swojego landlorda by zapłacić zaległy czynsz. Szybki prysznic i jedziesz do Targetu na zakupy. Może wystarczy Ci na 2 tygodnie zapasów.

Zastanawiasz się czy pojechać do staruszki by wysłuchać jej historii? Ale czy ona Cię jeszcze pamięta?

Dopóki nie sprawdzisz to się nie przekonasz.

Rower pod pachę i jedziesz.

Ledwo pamiętasz jej adres. Ale minąłęś to samo drzewo co miesiąc temu. Weranda wygląda całkiem znajomo. Trochę się stresujesz, ale czego nie zrobi rasowy bloger by mieć dobry materiał dla swoich czytelników.

Nieśmiało pukasz do drzwi.

Drzwi otwiera staruszka. Ale wygląda nieco inaczej niż miesiąc temu.

-Dzień dobry. Pamięta mnie Pani? Nazywam się Nathan, jestem kurierem z frimy YUT Delivers, miesiąc temu zostawiłem u Pani paczkę dla sąsiadki.

Kobieta patrzy na Ciebie jak na wariata.

-Przepraszam Cię chłopcze, ale chyba mnie z kimś pomyliłeś.

-Nie na pewno nie, to ta sama weranda. Pani jest przyjaciółką odbiorcy paczki znacie się od 1943. Płynęłyście razem w transporcie.

-Chłopcze,-zaczęła spokojnie kobieta – jestem pewna, że szukasz mojej mamy która zmarła 2 tygodnie temu.

Kopara Ci opadła? Szkoda, że nie czekałeś do Bożego Narodzenia żeby odwiedzić tę kobietę.

-Ale jak to? Miesiąc temu wyglądała na bardzo żywą. Nie wyglądało na to żeby coś jej dolegalo.

-Chłopcze, moja mama miała 98 lat. Nikt nie żyje wiecznie. Co Cię do niej sprowadza.

-Bardzo mi przykro, moje kondolencje. Nie chcę Pani zawracać głowy w takim momencie. Bardzo przepraszam za najście.

-Ale co to za najście. Wejdź do środka, właśnie zaparzyłam kawę.- kobieta była przekonywująca, ale jak się zachować w obliczu śmierci?

-Przepraszam, pójdę już. Bardzo mi przykro. Do widzenia.

Myśli targają Tobą w każdą stronę. Nie spowiedziewałeś się, że ta kobieta była już u kresu żywota. Ale jeżeli jesteś wrażliwym pisarzem, ta historia też się pięknie nada na bloga. Tylko poukładaj to sobie w głowie. Pomyśl, jak czuje się córka tej kobiety. Wyciągnij lekcję z tego spotkania.
Nic nie trwa wiecznie.

Właśnie nic nie trwa wiecznie, może to czas odwiedzić moją mamę? Kupię jej róże, czerwone to jej ulubione i może te czekoladki z marcepanem w środku. Ale pojadę do niej i co jej powiem?

-Cześć mamo, to ja Twój koszmarny syn, który był zajęty niczym przez rok?

Nie no chłopie to wygląda dość marnie. Spróbuj może od zwykłego przepraszam? Sprawdza się zaufaj mi a potem już jakoś pójdzie.

Teraz kiedy masz pracę, zarabiasz pieniądze masz powód do dumy. Idź i powiedz jej prawdę.

*
-Cześć Mamo, bardzo mi przykro, że nie było mnie u Ciebie ponad rok, ale wstydziłem się. Chciałem udowodnić Tobie, że poradzę sobie sam z drosłym życiem. Niestety nie udało się. Nie chciałem przynieść Ci wstydu ani rozczarowania. Dorosłe życie mnie przerosło. Myślałem, że będę blogerem takim pisarzem w internecie ale i to się nie udało. Czyta mnie raptem 5 osób. Ale i z tego jestem dumny. Cały rok żyłem w mrzonce. Miałem wygórowane mniemanie o sobie. Zawiodłem Ciebie. Ale przyjechałem tutaj dzisiaj, żeby powiedzieć Ci staję na nogi. Mam pracę, może nie jest to taka praca o jakiej marzyłaś dla mnie. Jestem kurierem, ale stać mnie na czynsz i na jedzenie. Zrozumiałem, że życie jest krótkie i bliskie osoby odchodzą tak szybko. Wiesz, dzisiaj byłem u takiej kobiety. Ona bardzo chciała opowiedzieć mi swoją historię życia, ale ja byłem zbyt zajęty sobą. Dzisiaj, kiedy do niej pojechałem dowiedziałem się że ona już nie żyje. Uczynię z jej historii piękny wpis na bloga. Może uda mi się przekonać młodych ludzi takich jak ja, żeby odłożyli swoje bzdury na bok i skupili się na rzeczach ważnych takich jak rodzina.
Mamo tak bardzo mi jest wstyd. Tak bardzo Cię kocham. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Będę odwiedzał Cię częściej. Spoczywaj w pokoju. Amen


Copyright © 2016 kappacofe , Blogger